sobota, 17 grudnia 2011

Pyszny biszkopt.

Zbliżają się  święta oto przepis na dobry biszkopt.

rzepis na puszysty biszkopt

Oto co będzie potrzebne do jego wykonania:
  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

Wykonanie ciasta biszkoptu:

  1. białka oddzielam od żółtek i wszystko chłodzę w lodówce około godziny, naczynie w którym ubijam również.
  2. później, białka ze szczyptą soli ubijam na sztywną pianę,
  3. dodaję cukier i ubijam do jego całkowitego rozpuszczenia – piana będzie twardsza i nabierze połysku
  4. straszę dzieci (moją córkę i jej kuzynki) odwróconym nad ich głowami do góry dnem garnkiem z pianą :) Przy takim ubiciu nie ma siły, żeby wypadła z naczynia :)
  5. i w końcu żółtka. Robi się coś na miarę kogla-mogla :) Wyłączam mikser – nie będzie już potrzebny.
  6. Teraz najważniejsza rzecz: obie mąki mieszam i przesiewam przez sito. Przesiewanie powtarzam 2-3 razy żeby mąką była dobrze napowietrzona. Bez tego ANI RUSZ!
  7. Mieszam mąki z pianą drewnianą łyżką bardzo skrupulatnie, delikatnie ale tak, aby wszystko się połączyło. Wymieszanie mikserem jest ostatecznością, jeśli już – rób to na najmniejszych obrotach.

Jak piec biszkopt?

  1. Torownicę 22 cm wykładam papierem pergaminowym i smaruję masłem. Albo wykładam tym, w który pakuje się kostki masła. Boków nie smaruję.
  2. Wylewam ciasto.
  3. Piekę w temp. 160 stopni przez 30-40 minut. Dla laików tłumaczę zawsze zasadę suchego patyczka – aby upewnić się, że jest już gotowy, wbij weń wykałaczkę: jeśli po wyjęciu jest sucha to ok, jeśli oblepiona ciastem to trzeba jeszcze piec 5 minut.

I teraz najważniejsze!

Czyli rzucanie… ciastem. Kiedy biszkopt jest już upieczony – wyjmuję go natychmiast z piekarnika i z wysokości mniej więcej kolan – upuszczam tortownicę na podłogę (uwaga na kafelki!). Poważnie :) Czasem nawet dwa razy :) Może przy tym nieco opaść.
Po co więc to robię?
Chodzi właśnie o to żeby nie opadł :) Paranoiczne, ale to działa. Moja babcia, która chodziła po weselach przez całe swoje życie mówiła, że to „układa” pęcherzyki powietrza w biszkopcie. Po rzuceniu, te które zbiły się w większe „gromady” po prostu wypłyną z ciasta i pozostaną tylko te małe.
Następnie – po rzuceniu o podłogę – wkładam z powrotem do uchylonego (ale nie otwartego na maksa) tym razem piekarnika i czekam aż ciasto wystygnie (20-30 minut). Później kroję na 3-4 blaty i już robię co dusza zapragnie. W jednym piekarniku mogę zrobić spokojnie 3 biszkopty albo 6 tortownic więc rzadko mam potrzebę, aby robić je „seryjnie”.
Taki biszkopt można przełożyć budyniem, masą krówkową (kajmakiem), albo po prostu poukładać na nim maliny albo brzoskwinie z puszki i zalać galaretką. Podawać z keksem bitej śmietany na wierzchu :)

Czy wiesz jak się ocenia jakość biszkoptu?

Otóż kroi się go na pół (wzdłuż) a potem składa jak literę U i ogląda powstałą z przecięcia krawędź. Powinna być puszysta i miękka, miejsce naprężenia nie powinno pęknąć – a po zwolnieniu uścisku biszkopt powinien wrócić do swojej pierwotnej formy.

Zycze smaznego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz